Chyba wszyscy zgodzimy się ze stwierdzeniem, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Biegamy, jeździmy na rowerze, troszczymy się o dietę i codzienną higienę, by zadbać o nasze zdrowie fizyczne. Tego samego uczymy nasze dzieci. Tego samego uczą je nauczyciele w przedszkolach i szkołach. Dlaczego więc tak często zapominamy o dbaniu również o zdrowie psychiczne?
Zdrowie psychiczne młodych osób w Polsce
Od jakiegoś czasu z różnych źródeł można usłyszeć alarmujące wieści na temat zdrowia psychicznego młodych ludzi w Polsce. Według statystyk polskiej policji między rokiem 2013 a 2020 nastąpił ponad dwukrotny wzrost liczby podejmowanych prób samobójczych wśród dzieci i młodzieży. W zatrważającym tempie rośnie liczba młodych osób, u których diagnozuje się depresję, problemy adaptacyjne, zaburzenia odżywiania lub zaburzenia lękowe. W tym samym czasie stan psychiatrii dziecięcej w Polsce nadal pozostawia wiele do życzenia. Wciąż słyszy się o wydłużających się kolejkach do specjalistów czy braku wolnych łóżek na oddziałach psychiatrycznych.
A przecież problemy natury psychologicznej nie rosną jak grzyby po deszczu w ciągu jednej nocy czy nawet tygodnia. Poprzedza je szereg objawów, które powinny wzbudzić czujność otoczenia dziecka lub młodego człowieka. Weźmy przykładowo depresję. Poniższa tabela przedstawia najczęstsze objawy tej choroby – zarówno te bardziej widoczne dla otoczenia, jak i te ukryte. Kiedy patrzę na tę tabelę, pojawia mi się w głowie myśl: „Przecież tego się nie da przegapić!”. A jednak się da. Na świecie jest zbyt wielu dorosłych, dla których diagnoza depresji czy próba samobójcza ich dziecka bądź ucznia to kompletne zaskoczenie. I zbyt wiele dzieci, które z tego powodu nie otrzymały pomocy na czas. Dlaczego my, dorośli, często nie widzimy, nie potrafimy rozpoznać lub bagatelizujemy niepokojące sygnały trudności psychologicznych młodych osób? Przychodzi mi do głowy kilka przyczyn.
Smutek, płaczliwość | Zmniejszenie aktywności, apatia |
Utrata zainteresowań (nic mnie nie cieszy) | Zmęczenie, brak energii |
Zmiana apetytu (zmniejszenie lub zwiększenie) | Zaburzenia snu (problemy z zasypianiem, budzenie się nad ranem, nadmierna senność) |
Niepokój, lęk, lub podniecenie | Trudności z koncentracją i zapamiętywaniem |
Poczucie bezużyteczności, bezsensu, poczucie winy, niska samoocena | Napięcie wewnętrzne |
Myśli samobójcze | Dolegliwości bólowe (głowy, brzucha, w klatce piersiowej, nerwobóle) |
Żyjemy w pędzie
Pierwszą z nich jest dzisiejszy tryb życia. Wieczny pośpiech, nerwy, lęk, obawy – żyjemy w permanentnym stresie, a to źle wpływa zarówna na ciało, jak i na umysł. Skupiamy się na przeżyciu bieżącego dnia i liście zadań do zrobienia przed pójściem spać. Bardzo często jesteśmy przez to ciągle zmęczeni, brak nam cierpliwości, a wtedy trudno o spokojną rozmowę, głębszą refleksję, powstrzymanie się od krytyki czy oceniania. Wszystko to powoduje, że więź między dorosłym, a dzieckiem zostaje nadszarpnięta, a komunikacja między nimi staje się coraz trudniejsza. Łatwo w tym codziennym kołowrotku złapać się na tym, że ślizgamy się po powierzchni relacji rodzic-dziecko czy uczeń-nauczyciel, przegapiając to, co istotne.
Potrzeba psychoedukacji
Psychologia to stosunkowo nowa i dynamicznie zmieniająca się dziedzina nauki. Bywa, że to, co jeszcze 20-30 lat temu brano za pewnik, dziś okazuje się kompletnie nieaktualne i mijające się z rzeczywistością. Często więc rodzice i nauczyciele trafiają na sprzeczne informacje i nie wiedzą, jak je sprawdzić. Kiedyś w wychowaniu dzieci skupiano się głównie na ich zachowaniu. Dziś psychologowie dziecięcy mówią o tym, że zachowanie jest wierzchołkiem góry lodowej, a prawdziwe źródło problemów można odkryć jedynie poprzez dotarcie do tego, co jest pod powierzchnią. W efekcie zarówno rodzice, jak i nauczyciele czują się często zdezorientowani. Nie pomaga w tym codzienny natłok obowiązków oraz negatywnych emocji, w związku z czym wszelkie trudne zachowania dzieci zrzucamy na karb złego wychowania czy „trudnego” wieku. Bywa, że mało w nas uważności i ciekawości dla tego, co się dzieje z młodym człowiekiem, a on czuje się przez to jeszcze mniej zrozumiany.
Temat tabu
Niestety kwestia dbania o zdrowie psychiczne i rozwiązywanie wszelkich związanych z tym trudności wciąż bywa w polskich domach tematem tabu. Konieczność pójścia do psychologa czy psychiatry jest niekiedy wstydliwą tajemnicą, skrzętnie ukrywaną przed sąsiadami czy dalszymi członkami rodziny. W takich warunkach łatwo o bagatelizowanie trudności dzieci i młodych osób do czasu, aż staną się naprawdę poważne.
Sieć wsparcia
Gdy mnie, osobie dorosłej, jest trudno, mam szereg opcji, z których mogę skorzystać. Mogę wyżalić się koleżance lub porozmawiać z mężem. Skorzystać z pomocy psychologa lub psychoterapeuty. Pobiegać, iść na spacer. Poczytać mądre książki i porady w internecie. Skorzystać z grup wsparcia. Mogę też pójść na zakupy i poprawić sobie humor fajną bluzką albo wyjściem na lody. Mogę pójść na masaż. Każda z tych opcji może okazać się dla mnie bardziej lub mniej adaptacyjna, niemniej mam ich w zanadrzu całkiem sporo. Mam też w pełni rozwinięty układ nerwowy, dzięki czemu jest mi łatwiej myśleć logicznie, w przeciwieństwie do nastolatka bombardowanego burzą hormonów.
Jakie opcje wsparcia ma nastolatek, gdy jest mu ciężko? Może porozmawiać z rodzicem, nauczycielem lub innym zaufanym dorosłym. Może też zwrócić się do rówieśników. Ale co jeśli na próbę rozmowy rodzic reaguje słowami: „Jestem teraz zajęta”, „Odrobiłeś już lekcje?”, „Zapomniałeś wyrzucić śmieci. A tyle razy cię prosiłam”, „W dzienniku widziałem tróję z matmy – znów się nie uczyłeś”? Czy dziecko otworzy się i porozmawia z rodzicem o tym, co jest dla niego trudne czy wstydliwe? (…)*
* Fragment artykułu pochodzi z wydania numer 10(35)-2021 e-Biuletynu SPE Wydawnictwa PWN.